Zmarł prof. Adam Klich

12 sierpnia 2022

12 sierpnia 2022 r. zmarł prof. Adam Klich, ojciec członka Stowarzyszenia NZS 1980 Bogdana.

Pożegnanie Adama Klicha odbędzie się w kolegiacie św. Anny w Krakowie w sobotę 20 sierpnia o godz. 1000, a pogrzeb na cmentarzu w Wieliczce o godz. 1300.

Rodzinie składamy wyrazy szczerego współczucia.


Adam Klich, ukończył Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Matejki w Wieliczce. Absolwent. Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Od 1954 pracownik naukowo-dydaktyczny AGH. Doktorat (1964), habilitacja (1967), profesor nadzwyczajny (1974), profesor zwyczajny (1984).

Prodziekan ówczesnego Wydziału Maszyn Górniczych i Hutniczych AGH (w latach 1969-1978). Powołany m.in. do Komitetu Górnictwa PAN (1990-2006) jako przewodniczący Sekcji Mechanizacji Górnictwa, Komitetu Nagród Państwowych Sekcja Geologia, Górnictwo i Energetyka (1988-1991), Komitetu Badań Naukowych w Zespole Górnictwa i Energetyki – Rada Naukowo-Techniczna ds. Górnictwa (1985-1987), Komisji Oceny Maszyn Ministra Górnictwa i Energetyki (1987-1990) oraz Zespołu Koordynacyjnego Ministra Górnictwa i Energetyki ds. Przepisów Górnictwa Węglowego (1981-1985). Członek Rady Naukowej GIG – Katowice (1985-1993) oraz Rady Naukowej Instytutu Techniki Górniczej KOMAG Gliwice (od 1973).
Promotor kilkunastu prac doktorskich, w tym jednej zagranicznej oraz autor 60 recenzji prac doktorskich i habilitacyjnych. Autor wdrożeń w przemyśle górniczym oraz blisko 300 publikacji, w tym około 60 w czasopismach i materiałach zagranicznych. Twórca kilkudziesięciu patentów.
Odznaczony m.in. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.


Wspomnienie o Adamie Klichu

Zmarł ś.p. prof. Adam Klich, ojciec Bogdana, a zarazem jeden z ostatnich przedstawicieli wyjątkowo dzielnych Rodziców pokolenia młodzieży, którego wejście na szlak opozycyjny w Krakowie sprowokowała śmierć Staszka Pyjasa. Dołączyłem do grona tzw. „młodego SKS” jesienią 1979 roku, między innymi dzięki Bogdanowi Klichowi i Wojtkowi Modelskiemu, z którymi skontaktował mnie Piotrek Kopiński, kolega z podstawówki. Wszyscy oni, jeszcze jako licealiści, byli zaangażowani w działania inicjowane przez „dorosły” SKS i inne grupki samokształceniowe.  Mieliśmy po 19 lat, głowy pełne gorących idei i  ogromy zapał, choć i strach nie był nam obcy. Przynajmniej mnie. Wtedy właśnie poznałem dom Państwa Marii i Adama Klichów. Od początku byłem pod dużym wrażeniem ciepła, otwartości, a zwłaszcza powagi, z jaką traktowali naszą, dosyć przecież nieporadną jeszcze wówczas, działalność.  Często spotykaliśmy się w ich mieszkaniu na Chopina. Nigdy nie dali nam do zrozumienia, że mają dosyć naszych wielogodzinnych okupacji ich domu na nasze narady, dysputy czy studenckie imprezy. Oboje zawsze pogodni. Pani Maria gościła nas w swojej kuchni, karmiła, napawała otuchą w trudnych chwilach. Była bardziej emocjonalna i zaangażowana uczuciowo w aktywność swojego jedynego syna i dumna z jego pozycji lidera w naszym gronie kilku, może kilkunastu zapaleńców, późniejszych założycieli NZS. Pan Adam, profesor AGH, uznany w swojej specjalności naukowej, stał nieco z boku, ale bez dystansowania się. Po prostu zostawiał nam przestrzeń (a w chwilach kryzysu lub chwały, także obfity i praktycznie nietknięty przez właściciela  barek 😊). Przyjmował nas zawsze z właściwą mu pogodną ducha, życzliwością i nieskrywaną sympatią do naszej „roboty”. Nawet w momentach najtrudniejszych, gdy Bogdan był zatrzymywany, potem internowany, a zwłaszcza gdy obok Krzyśka Krzysztofiaka,  Jerzego Piekarskiego i Zbigniewa Solaka, zrobiono mu w 1982 roku proces za śpiewanie „Zielonej Wrony” w Załężu, co wyglądało bardzo groźnie, Pan Adam zachowywał stoicki spokój i opanowanie. Spokój był zresztą jego znakiem rozpoznawczym. Podobnie jak chłodna ocena sytuacji i niezachwiana pewność co dobre, a co złe. Takim go zapamiętałem. Ostatni raz spotkałem Pana Adama dwa, trzy lata temu, gdy był już po 90-ce. Niewiele się zmienił, wciąż był dziarski, widać było, że zamiłowanie do sportów, zwłaszcza nart, dawało dobre rezultaty. Był samowystarczalny i niezależny. Zachował bystrość umysłu. Po prostu dzielny, jak zawsze.  Dopiero co ukazało się kolejne wydanie którejś z jego prac naukowych. Nie ustawał nawet w tym wieku.

Dla mnie Pan Adam zawsze będzie wzorem człowieka skromnego, pogodnego, o wielkim harcie ducha, świadomego swojej wartości, dla którego zbędne są poklask i zewnętrze atrybuty uznania. Oboje Państwo Maria i  Adam Klichowie byli wzorem prawości i  budowania więzi międzypokoleniowych, dziś już rzadko spotykanym.

Takich domów jak ten, było w Krakowie więcej. Rzadko wspominamy naszych rodziców  i mówimy o rodzinach, zwłaszcza naszych matkach, a przecież postaci takie jak ś.p. Pani Adela Rokita czy rodzina Koschów, Tombińskich i wiele innych, dawały nam, w mrocznych latach 80’, wsparcie organizacyjne i moralne, nieraz miejsce do spania, karmiły, a wielu z nas zastępowały niemal domy rodzinne. Warto o nich pamiętać.

 Olek Galos